czwartek, 15 lutego 2018

Przybyłam - czyli powrót do zapuszczania :D

Tak, tak - miałam pisać częściej, ale studia mimo wszystko nie są tak proste, jak myślałam. Tak, wiem - łał ale szybko zdałaś sobie z tego sprawę <wywrot oczami>. No, ale nic. Czas się brać do pracy i mam nadzieję, że powrót na bloga pomoże mi się na nowo zabrać za siebie.

P.S Jestem leń, wolę czytać wasze blogi niż prowadzić własnego :P

No to tak - jak wiecie w maju ścięłam włosy i od tego czasu sobie rosły, aż na początku lutego były już za ramiona, no ale ja jak to ja - wpadłam na genialny pomysł ścięcia ich znowu (wkurzało mnie, że nie chciały mnie słuchać :P). Dlatego sięgają teraz trochę za kark. Mimo wszystko postanowiłam się ogarnąć i pomyślałam o zapuszczaniu.

Kilka faktów o moich włosach teraz:

- pozbyłam się wszystkich zniszczonych partii - ewidentnie to widać!
- zmniejszyła się ich porowatośc
- skręt jest już nikły - są ciężkie
- zaczęły kochać oliwę a nienawidzić kokosu - obrót o 180 stopni
- nie trzeba wiele, żeby wyglądały dobrze ;)

                                                                  WRZESIEŃ 2017


PAŹDZIERNIK 2017

LUTY 2018
Niestety pochylam się, więc nie widać do końca długości, ale są ścięte w lekki łuk więc z przodu sięgają już obojczyków, a z tyłu są lekko za kark ;) Postaram się wrzucić na dniach jak wyglądają.

Moja pielęgnacja wbrew pozorom nie jest bardzo uboga - nauczyłam się, że nie ważne jaka długość musze dbać o nie tak samo :P Tak więc są olejowane olejem migdałowym, oliwą, olejem awokado, bawełnianym i łopianowym. Do tego odżywka Ziaja z ceramidami i nawilżająca, Joanna z malinami i bawełną oraz ta z aloesem i jaśminem. Na końcówki jedwab CHI lub olejek jojoba z Isany ;)

Z masek kupiłam Kallos z biotyną i drożdżową Babuszki + saszetki Biovaxa z proteinami mlecznymi + balsam na kwiatowym propise Babuszki i będę cudować :)

Jako suplement dopadłam olejek z wiesiołka.

Trzymajcie kciuki i do usłyszenia <3

środa, 2 sierpnia 2017

Po pierwsze...

Dawno mnie tu nie było i wiem, że nie pisze systematycznie, ale staram się korzystać z moich wakacji przed studiami. Post odnosi się do słów, które kiedyś zobaczyłam buszują po Internecie, a mianowicie: "Po pierwsze rób rzeczy, których się boisz". 

Wpadłam w konsternację, bo czemu ktoś miałby robić coś, co wzbudza w nim reakcję obronną? Szybko przeanalizowałam sytuację i doszłam do wniosku, że to głupota. Dopiero niedawno zgodziłam się z tymi słowami, rzeczywiście robiąc coś, co wcześniej nie mieściło mi się w głowie. I powiem Wam, że to była najlepsza decyzja, bo dzięki temu podejmowanie nowych, według niektórych, szalonych decyzji przychodzi mi łatwiej i przynosi radość. Dlatego nie bójmy się! 

Rzeczy, których się boję/ bałam:

- że nie zdam matury
- wysokości
-zrobienia tatuażu
- obcięcia włosów
- nie noszenia stanika (zmora...)
- robali (bleee)
- opinii innych
- śmierci (chyba najpopularniejsze)
- że zawiodę czyjeś oczekiwania

Teraz:
- zdałam wszystko!
- a posiadam, posiadam :D
- ścięłam
- a co ja niby teraz robię... ;)
- nadal....
- czasem
- oj nadal
- to moje życie, inni nich się troszczą o swoje ;)

Także powoli idę do przodu i nie żałuję większości decyzji - bo gdybym znów miała podjąć którąś z nich, zrobiłabym to samo! 



Życzę Wam zaangażowania, odporności i odwagi - biegnijmy dalej! <3

sobota, 10 czerwca 2017

Długie czy krótkie? - czyli o tym, co się zmieniło

Jak wiecie już od dłuuugiego czasu nosiłam się z zamiarem ścięcia włosów. Jednak za każdym razem w decydującym momencie uciekałam. Matura była punktem kulminacyjnym. Włosy leciały jak szalone, a moja psychika miała się różnie.

Gdy to całe szaleństwo sie skończyło, postanowiłam otworzyć nowy rozdział i przestać się bać robić rzeczy, na które mam ochotę ;)

Oficjalnie 19.05.2017 roku po raz pierwszy od 17 lat zaczęłam nosić krótkie włosy!


Ta da! Decyzji nie żałuję, jako że kłaczki były mega przerzedzone, a ich ilość na dywanie sprawiała, że łzy stawały mi w oczach.

Obecnie moja pielęgnacja jest trochę bardziej skąpa niż, gdy włosy były długie, ale to nie znaczy, że sobie odpuściłam! Walczę o gęstość i piękną taflę jak z lat przedszkolnych - taki mój nowy cel :D

A obecnie:
myję włosy szamponem Bobini - truskawkowy z olejkiem ze słodkich migdałów
odżywki, których używam to  - Joanna Aloes i jaśmin, ziaja intensywna odbudowa
olejki to - lniany, łopian ze skrzypem, bawełniany, a do zabezpieczania jojoba Isany ;)
maski to - do włosów ciemnych Biovax i equilibra (niby odzywka, ale u mnie robi za maskę ;))
i najważniejsze, wcierki - Joanna Power hair oraz przed myciem Eliksir ziołowy z Green Pharmacy

Także póki co to tyle :) Za jakieś dwa tygodnie będę mogła wystosować konkretną recenzję wcierki Joanny, ponieważ stosowałam ją solo w okresie po maturalnym, a obecnie sprawdzam, jak działa w zestawie ;)

Jak Wam się podoba moja nowa fryzurka? :) Co byście mi poleciły na zagęszczanie włosów? 

wtorek, 23 maja 2017

Zapuszczamy paznokcie! ;)

Długie paznokcie są dość częstym marzeniem kobiet. Ale co jeżeli się rozdwajają, łamią i ogólnie wyglądają źle?

Ja przez krótki czas mojej "paznokciowej historii" miałam taki epizod. Najważniejsze do odpowiednio zabrać się za pielęgnację. Żadne żele czy hybrydy nic nam nie dadzą. Oczywiście przedłużą nam płytkę i z salonu wyjdziemy z pięknymi wzorkami, ale co nam to da? Chwilową satysfakcję? To tak jak z włosami. Trzeba poświęcić na to czas!

Tak więc, zaczynamy!


Po zmyciu lakieru zanurzam paznokcie w wodzie z olejem (najczęściej rzepakowy, bo taki mam w kuchni, ale oliwia z oliwek też się nada). Trzymam je tak przez 10 minut i wtedy wmasowuję olej, który się ostał po wynurzeniu rąk, w paznokcie. Następnie delikatnie zajmuję się skórkami i po wyschnięciu do końca paznokcie wcieram w nie olej. Na zdjęciu Regenerum (Polecam! uratował mnie w zeszłym roku po hybrydach), ale obecnie wcieram maść z wit. A lub olejek rycynowy, jest genialny i co najważniejsze - tani :) Na dłonie nakładam sporo kremu i zakładam rękawiczki. Po 15 minutach zdejmuję je i resztkę maski/kremu wcieram dokładnie w dłonie i skórki. 

Gdy wszystko ładnie się wchłonie, maluję paznokcie odżywką. Według mnie najlepsze to: calcium milk therapy z wibo i diamond hard z wibo. Tanie a genialnie regenerują paznokcie - tym razem nawet moja kuzynka musiała się ze mną zgodzić :D

Na drugi dzień maluję je ładnie lakierem i tak sobie egzystują, dopóki znów nie zmyję lakieru ;) W codziennej pielęgnacji obowiązkowo znajduje się olej rzepakowy wymieszany z rycynowym do smarowania wystającej ponad opuszek części paznokcia oraz krem do rąk, bardzo dokładnie wcierany w skórki.



Efekty takich zabiegów macie na zdjęciach ;)Obecnie mają jakieś 7 mm i na tej długości zostaję. Kształtem nadal się bawię, bo tak nie bardzo wiem, czego chcę, ale one raczej na to nie narzekają ;)

Tak wiec, pamiętajcie, że nie ma sensu iść na skróty! Trzeba o paznokcie dbać, jak o włosy i nie zasłaniać się "genami". 

Trzymajcie się i dajcie znać, jak wy dbacie o paznokcie ;) 

P.S Jak macie jakieś fajne stylizacje to chętnie zobaczę :*

czwartek, 20 kwietnia 2017

Powrót do roboty ;)

Dawno mnie tu nie było, oj daaawno. Ale tak to jest, jak świat pędzi, a ja próbuję za nim nadążyć. Teraz przed samą maturą czuję pewien stres, jednak staram się go trzymać w ryzach - w końcu to nie prawko! 

A na poważnie. Miałam naprawdę zły okres. Włosy wypadały, skóra się sypała, przytyło mi się i ogólnie wszystko było na NIE. Zniknął skręt włosów i zostały strączki, na które nie mogłam patrzeć :/ Ostatnio znów wzięłam się za siebie i postanowiłam nie przejmować za bardzo niektórymi rzeczami.

Ścięłam włosy z długości prawie do połowy pleców, na takie lekko za ramiona. Od razu odżyły. Zafundowałam im też mega dostawę protein. Bardzo im to pomogło. Uzbroiłam się też we wcierkę z Green Pharmacy i dzielnie się nią posługuję. Staram się też więcej je olejować, ale bywa różnie - ostatnio brakuje mi czasu... Jednak teraz postaram się nie odpuścić ;)


Ze skórą poradziłam sobie domowym peelingiem ( 2 łyżki cukru, 1 łyżeczka soli, 1 łyżka oleju, 1 łyżka żelu pod prysznic) i balsamami m.in. Garnierem z oliwą z oliwek.

Co do wagi codzienne ćwiczenia (jutro na siłownie :p) i ograniczenie słodyczy pomogło, jednak zaraz po maturkach zaczynam dietę.

To chyba na tyle, na obecną chwilę. Postaram się coś dorzucić w najbliższym czasie, ale jest to dość cieżki okres dla kończących szkołę jako taką ;)

A u Was co słychać? :)

środa, 14 grudnia 2016

Jakie ćwiczenia na szczupły brzuch?



Na brzuch ćwiczę od dawna, ale zamiast się wysmuklać często "puchł" i totalnie mi się nie podobał. Miesiąc temu to się zmieniło. Dlaczego? Bo porzuciłam w tej kwestii Mel - B i inne, a z głupa poćwiczyłam z Tiffany :P 

Serio, nie brałam jej na poważnie z tym machaniem biodrami itp. Bardzo się myliłam. Mimo, że jestem po tym zmęczona i spocona, to nie dyszę jak smok, a mięśnie czuję niewyobrażalnie! 

Stałam się dużo bardziej świadoma swojego ciała i jestem za to wdzięczna. Kiedyś nie umiałam poruszać samym brzuchem, w ruch szły całe biodra i ramiona :P A teraz (mimo, że wystawiam język do skupienia ;D ) wychodzi mi to bez problemu.

Mięśnie mi nie puchną, ale powoli widać ich zarys a w dotyku są "przyjemne" (istnieje takie odniesienie do mięśni ;D)?

Tak, czy siak będę kontynuowała ;)


I inne, których jest mnóstwo :)
A już niedługo moje wrażenia po maści z witaminą A na włosach ;D Właśnie schną :P

A jakie Wy macie patenty na płaski brzuszek? :)

sobota, 3 grudnia 2016

Kiedy powiedzieć STOP - czyli o olejowaniu loków :)

Olejowanie loków jest trudną sprawą i naprawdę nie udaję ;) Odpowiedni dobór oleju jest kluczem do sukcesu. Należy jednak pamiętać, że w miarę upływu czasu nasze kłaczki się zmieniają. 

Ja zaczynałam z oliwą z oliwek - kiedy byłam mała miałam wielkie problemy ze skorą głowy, więc moja mama dzielnie wcierała ją co tydzień. Kiedy zaczynałam się interesować pielęgnacją przypomniałam sobie o tym i wylałam na nieuformowane jeszcze loczki całkiem sporo.

Przerażenie było spore, gdy okazało się, że to, co kiedyś pomagało, teraz zaszkodziło. Więc postanowiłam wypróbować olej z rzepaku. To już był lepszy strzał. Jednak wciąż mi było mało. Wtedy wpadłam na olej łopianowy z Green Pharmacy. 

Znajoma fotka, gdy dopiero zaczynałam się interesować pielęgnacją. 

Olej łopianowy (który kupowałam od tego czasu masę razy, przedwczoraj znów zawitał w pierwszej wersji - ze skrzypem) domknął łuski moich włosów i nawilżył siano, które do teraz straszy moje oczy i jest przestroga przed farbami i prostowaniem.

Gdy ujrzałam efekty, jakie dawały oleje, poszłam dalej. Tak trafił do mnie olej kokosowy i makadamia. 


Moje włosy przyjmowały każdy olej z wdzięcznością, a ja im go nie szczędziłam. Do mojego zbioru dotarł również olej lniany i jaśminowy, a potem Sesa, arganowy, jojoba, z róży, z czarnuszki, migdałowy i olej z orzechów włoskich :) Wszystko szło w dobrym kierunku, ale moje loki powiedziały mi STOP. Dlaczego? No właśnie. czemu olej kokosowy, który pomagał, makadamia, który dyscyplinował i inne wspomagające, nagle musiały się wycofać? 

Ponieważ w miarę, gdy dbałam o swoje kłaczki, to ich struktura i wymagania się zmieniały. Porowatość się zmniejszyła a skręt wzmocnił.

Obecnie z tych wszystkich olejów na stanowisku pozostał lniany, resztka Sesy i łopianowy.

Kilka moich obserwacji odnośnie olei i loków: 

* bardzo suche loki moga polegać w pełni na makadami, oleju lnianym, arganowym, jojobie i tym, z orzechów włoskich + do walki z wypadaniem Sesa
* te w lepszym stanie na makadami, lnianym, łopianowym, z róży + Sesa do walki z wypadaniem
* loki, które są w dobrym stanie i potrzebują odrobiny zdyscyplinowania i zmniejszenia charakterystycznego puchu: lniany, łopianowy + Sesa przeciw wypadaniu
              - Makadamia może zbyt obciążać, tak jak jojoba 

To się tyczy olejowania, ale w moim przypadku, choć długość nie przyjmuje np oleju kokosowego, to mój skal go kocha, tak samo jest z Sesą czy olejem z czarnuszki (świetnie sprawdza się do zabezpieczania końcówek). 

Nie będę Wam dyktować, jak macie dbać o swoje loki i czego używać a czego nie, bo nie oto chodzi i ja też nie sugeruję się innymi, ale ten wpis miał Wam uzmysłowić z czym możecie się spotkać i zasugerować, czym może się skończyć użycie "złego" oleju ;)

Ile osób, tyle typów loków i wymagań, jakie nam zarzucają ;) Dlatego musimy być dzielne. 
A teraz mały sekrecik, który ratuje mi skórę: jeżeli olejujecie loki i i przestają was słuchać - odpuśćcie. Jenak, gdy żyjecie w biegu i wasz skręt w którymś momencie przepadł polecam nałożyć na 2 godz olej lniany i po umyciu włosy wrócą do siebie ;) Takie proste, a tak łatwo o tym zapomnieć :)

Miłego weekendu i do usłyszenia :*