środa, 2 sierpnia 2017

Po pierwsze...

Dawno mnie tu nie było i wiem, że nie pisze systematycznie, ale staram się korzystać z moich wakacji przed studiami. Post odnosi się do słów, które kiedyś zobaczyłam buszują po Internecie, a mianowicie: "Po pierwsze rób rzeczy, których się boisz". 

Wpadłam w konsternację, bo czemu ktoś miałby robić coś, co wzbudza w nim reakcję obronną? Szybko przeanalizowałam sytuację i doszłam do wniosku, że to głupota. Dopiero niedawno zgodziłam się z tymi słowami, rzeczywiście robiąc coś, co wcześniej nie mieściło mi się w głowie. I powiem Wam, że to była najlepsza decyzja, bo dzięki temu podejmowanie nowych, według niektórych, szalonych decyzji przychodzi mi łatwiej i przynosi radość. Dlatego nie bójmy się! 

Rzeczy, których się boję/ bałam:

- że nie zdam matury
- wysokości
-zrobienia tatuażu
- obcięcia włosów
- nie noszenia stanika (zmora...)
- robali (bleee)
- opinii innych
- śmierci (chyba najpopularniejsze)
- że zawiodę czyjeś oczekiwania

Teraz:
- zdałam wszystko!
- a posiadam, posiadam :D
- ścięłam
- a co ja niby teraz robię... ;)
- nadal....
- czasem
- oj nadal
- to moje życie, inni nich się troszczą o swoje ;)

Także powoli idę do przodu i nie żałuję większości decyzji - bo gdybym znów miała podjąć którąś z nich, zrobiłabym to samo! 



Życzę Wam zaangażowania, odporności i odwagi - biegnijmy dalej! <3

sobota, 10 czerwca 2017

Długie czy krótkie? - czyli o tym, co się zmieniło

Jak wiecie już od dłuuugiego czasu nosiłam się z zamiarem ścięcia włosów. Jednak za każdym razem w decydującym momencie uciekałam. Matura była punktem kulminacyjnym. Włosy leciały jak szalone, a moja psychika miała się różnie.

Gdy to całe szaleństwo sie skończyło, postanowiłam otworzyć nowy rozdział i przestać się bać robić rzeczy, na które mam ochotę ;)

Oficjalnie 19.05.2017 roku po raz pierwszy od 17 lat zaczęłam nosić krótkie włosy!


Ta da! Decyzji nie żałuję, jako że kłaczki były mega przerzedzone, a ich ilość na dywanie sprawiała, że łzy stawały mi w oczach.

Obecnie moja pielęgnacja jest trochę bardziej skąpa niż, gdy włosy były długie, ale to nie znaczy, że sobie odpuściłam! Walczę o gęstość i piękną taflę jak z lat przedszkolnych - taki mój nowy cel :D

A obecnie:
myję włosy szamponem Bobini - truskawkowy z olejkiem ze słodkich migdałów
odżywki, których używam to  - Joanna Aloes i jaśmin, ziaja intensywna odbudowa
olejki to - lniany, łopian ze skrzypem, bawełniany, a do zabezpieczania jojoba Isany ;)
maski to - do włosów ciemnych Biovax i equilibra (niby odzywka, ale u mnie robi za maskę ;))
i najważniejsze, wcierki - Joanna Power hair oraz przed myciem Eliksir ziołowy z Green Pharmacy

Także póki co to tyle :) Za jakieś dwa tygodnie będę mogła wystosować konkretną recenzję wcierki Joanny, ponieważ stosowałam ją solo w okresie po maturalnym, a obecnie sprawdzam, jak działa w zestawie ;)

Jak Wam się podoba moja nowa fryzurka? :) Co byście mi poleciły na zagęszczanie włosów? 

wtorek, 23 maja 2017

Zapuszczamy paznokcie! ;)

Długie paznokcie są dość częstym marzeniem kobiet. Ale co jeżeli się rozdwajają, łamią i ogólnie wyglądają źle?

Ja przez krótki czas mojej "paznokciowej historii" miałam taki epizod. Najważniejsze do odpowiednio zabrać się za pielęgnację. Żadne żele czy hybrydy nic nam nie dadzą. Oczywiście przedłużą nam płytkę i z salonu wyjdziemy z pięknymi wzorkami, ale co nam to da? Chwilową satysfakcję? To tak jak z włosami. Trzeba poświęcić na to czas!

Tak więc, zaczynamy!


Po zmyciu lakieru zanurzam paznokcie w wodzie z olejem (najczęściej rzepakowy, bo taki mam w kuchni, ale oliwia z oliwek też się nada). Trzymam je tak przez 10 minut i wtedy wmasowuję olej, który się ostał po wynurzeniu rąk, w paznokcie. Następnie delikatnie zajmuję się skórkami i po wyschnięciu do końca paznokcie wcieram w nie olej. Na zdjęciu Regenerum (Polecam! uratował mnie w zeszłym roku po hybrydach), ale obecnie wcieram maść z wit. A lub olejek rycynowy, jest genialny i co najważniejsze - tani :) Na dłonie nakładam sporo kremu i zakładam rękawiczki. Po 15 minutach zdejmuję je i resztkę maski/kremu wcieram dokładnie w dłonie i skórki. 

Gdy wszystko ładnie się wchłonie, maluję paznokcie odżywką. Według mnie najlepsze to: calcium milk therapy z wibo i diamond hard z wibo. Tanie a genialnie regenerują paznokcie - tym razem nawet moja kuzynka musiała się ze mną zgodzić :D

Na drugi dzień maluję je ładnie lakierem i tak sobie egzystują, dopóki znów nie zmyję lakieru ;) W codziennej pielęgnacji obowiązkowo znajduje się olej rzepakowy wymieszany z rycynowym do smarowania wystającej ponad opuszek części paznokcia oraz krem do rąk, bardzo dokładnie wcierany w skórki.



Efekty takich zabiegów macie na zdjęciach ;)Obecnie mają jakieś 7 mm i na tej długości zostaję. Kształtem nadal się bawię, bo tak nie bardzo wiem, czego chcę, ale one raczej na to nie narzekają ;)

Tak wiec, pamiętajcie, że nie ma sensu iść na skróty! Trzeba o paznokcie dbać, jak o włosy i nie zasłaniać się "genami". 

Trzymajcie się i dajcie znać, jak wy dbacie o paznokcie ;) 

P.S Jak macie jakieś fajne stylizacje to chętnie zobaczę :*

czwartek, 20 kwietnia 2017

Powrót do roboty ;)

Dawno mnie tu nie było, oj daaawno. Ale tak to jest, jak świat pędzi, a ja próbuję za nim nadążyć. Teraz przed samą maturą czuję pewien stres, jednak staram się go trzymać w ryzach - w końcu to nie prawko! 

A na poważnie. Miałam naprawdę zły okres. Włosy wypadały, skóra się sypała, przytyło mi się i ogólnie wszystko było na NIE. Zniknął skręt włosów i zostały strączki, na które nie mogłam patrzeć :/ Ostatnio znów wzięłam się za siebie i postanowiłam nie przejmować za bardzo niektórymi rzeczami.

Ścięłam włosy z długości prawie do połowy pleców, na takie lekko za ramiona. Od razu odżyły. Zafundowałam im też mega dostawę protein. Bardzo im to pomogło. Uzbroiłam się też we wcierkę z Green Pharmacy i dzielnie się nią posługuję. Staram się też więcej je olejować, ale bywa różnie - ostatnio brakuje mi czasu... Jednak teraz postaram się nie odpuścić ;)


Ze skórą poradziłam sobie domowym peelingiem ( 2 łyżki cukru, 1 łyżeczka soli, 1 łyżka oleju, 1 łyżka żelu pod prysznic) i balsamami m.in. Garnierem z oliwą z oliwek.

Co do wagi codzienne ćwiczenia (jutro na siłownie :p) i ograniczenie słodyczy pomogło, jednak zaraz po maturkach zaczynam dietę.

To chyba na tyle, na obecną chwilę. Postaram się coś dorzucić w najbliższym czasie, ale jest to dość cieżki okres dla kończących szkołę jako taką ;)

A u Was co słychać? :)