poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów - Uwaga! lecą włosy

No więc nadszedł ten czas, kiedy należy wrócić do szkoły. I znów mi włosy lecą :P To już przestaje być zabawne. Dopiero wracam do gęstości sprzed dwóch lat, a tu same przeszkody. Dlatego muszę stanąć trochę na głowie.


Przed myciem nałożyłam na pół godziny wcierkę kawową (2 łyżeczki kawy mielonej, 1 łyżeczka cynamonu, dwie tabletki skrzypowity + 250 ml wody; gotowałam dopóki nie zaczęła pyrkać i przecedziłam). Gdy skóra zaczęła mocniej piec, to był znak, że najwyższy czas zanurzyć głowę pod wodę. Umyłam głowę szamponem z Białego Jelenia z chlorofilem i wmasowałam w nie maskę Kallosa. Po zmyciu zawinęłam na chwilę, aby odsączyć wodę. Potem wystylizowałam włosy mleczkiem Mariona (spora konkurencja dla żelu lnianego) i nałożyłam na nie odżywkę Ziaji - intensywna odbudowa. 


Nałożyłam na skalp tonik Novoxidylu (resztka z ostatniej wazy wypadania) i zabezpieczyłam końcówki jedwabiem Biovaxa.


Zdjęcie w świetle i w cieniu. Włoski są miękkie, mięsiste, ujarzmione (jak tylko one potrafią :P) i  błyszczące. Wyszedł śliczny skręt, a włosy przestały mi lecieć w takich ilościach jak leciały przed myciem (?). Jestem ciekawa co tak na nie zadziałało. Nie narzekam, ale kontynuuję zakupy kosmetyków wzmacniających włosy.

A jak minęła wasza niedziela? :)


piątek, 28 sierpnia 2015

Joanna odżywka do włosów kręconych i fal - recenzja

Kupiłam tą odżywkę, bo skończyła mi się lniana, za którą wtedy szalałam. Warto jednak pamiętać, że oczekiwania to co innego niż rzeczywistość.

Pierwszy raz użyłam jej po pokazie, na którym moje włosy zostały lekko mówiąc skatowane przez szpilki, wsuwki, szarpanie i tony lakieru. Nie doczytałam jednak, że jest to odżywka do spłukiwania i w ten oto sposób chodziłam z nią na głowie do następnego mycia. Włosy były mięciutkie i wygładzone, a do tego pięknie się skręciły. Drugi test wypadł w momencie kiedy dostałam grypy żołądkowej. I wtedy zadziałała najlepiej i był to jej ostatni taki popis :P Włosy wyglądały jak z reklamy. Były niebywale miękkie, odżywione i ślicznie poskręcane.

Kolejne użycia jednak nie przyprawiały mnie o zawrót głowy, chociaż jeszcze nie raz ratowałam nią moje napuszone włosiska. 

Aż wreszcie dotarłam do momentu, kiedy moje włosy powiedziały stanowcze - NIE - i zaczęło się piekło. Spuszone dziwne w dotyku i w ogóle na - nie. 









                 SKŁAD:

Odłożyłam ją więc na półkę i zaczęłam stosować tylko zgodnie z zaleceniem producenta - nic z tego. Żal mi było jej wyrzucać, więc dostała ją moja koleżanka :) 


Podsumowanie: Odżywka dla osób, które chcą podkreślić swoje loki lub fale. Ma przyjemny zapach - jak jakieś perfumy :) Konsystencja jest raczej gęsta i biała. Włosy są po niej nawilżone i błyszczą. Jednak z powodu jedwabiu, który w sobie ma, trzeba uważać. Moje włosy bardzo szybko ja pokonały :P Ale myślę że za taką cenę - ok.6 zł - naprawdę warto spróbować ;)

A Wy znacie tą odżywkę? :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

TOP 5 książek mola książkowego :)

1. "Szeptem" Becca Fitzpatrick


2. "Alicja w krainie zombi" Gena Showalter 


3.  "Kruk" Kelly Creagh


4. "Wyścig śmierci"




Niedziela dla włosów - minimalizm lepszy niż full wypas?

No więc wróciłam w sobotę pod wieczór :) Chciałabym teraz przytoczyć moją pielęgnację na obozie i zaraz po powrocie, bo różniła się tylko szamponem. Jechałam na obóz z ciężko bijącym  sercem i strachem, że coś się popsuję. Niepotrzebnie!


Na obozie włosy myłam małym szamponem z Białego jelenia z chlorofilem, a po powrocie szamponem do włosów kręconych z Rochera. Mokre włosy zawijałam na chwilę w ręcznik i odciskałam wodę. Następnie nakładałam odżywkę z Ziaji do włosów zniszczonych.


Następnie ugniatałam włosy satynowym mleczkiem Mariona do włosów kręconych i zabezpieczałam jedwabiem Mariona :)


Włosy na obozie, jak i po 'niedzieli' w sobotę wyglądały fantastycznie :D Są niebywale gładkie, miękkie, jak puszek kaczątka i baaardzo błyszczące :) Wstawiłam zdjęcie z obozu, bo włosy w sobotę wyschły dopiero koło 22 i zdjęcie nie wyszło zbyt fajnie. 

A tutaj z kucykiem Karmelkiem, kiedy czekaliśmy na pierwszych zawodników w sztafecie. Chyba jedyne takie zdjęcie z rozpuszczonymi włosami, na którym coś widać, bo z reguły nosiłam je spięte klamrą lub gumką ;)

A teraz lecę nadrabiać posty na innych blogach, bo trochę się działo :D

niedziela, 16 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów - Super nawilżanie przed obozem :)

No to tak, dzisiaj, a dokładnie za godzinę wyjeżdżam poszaleć konno po górach :) Dlatego moja 'niedziela' odbyła się w sobotę. 

W piątek samodzielnie podcięłam końcówki (trochę to było dziwne) - sposób w jaki to zrobiłam jest opisany TU.

Chciałam zabezpieczyć nowe końce olejek kokosowym, ale nałożyłam go trochę za dużo :P Przespałam się z nim na głowie, a popołudniu dołożyłam olej lniany.



Pół godziny przed myciem wtarłam jeszcze w całe włosy + skalp żel lniany. Zmyłam wszystko szamponem do włosów kręconych Yves Rocher. Spłukałam włosy płukanką cynamonową i zabezpieczyłam jedwabiem z Biovaxa.  Wystylizowałam żelem lnianym i  zostawiłam do wyschnięcia. Lekkie spuszenie zniwelowałam odrobiną oleju kokosowego :)


Zdjęcie robione późną porą, wiec jest w słabej formie [*]. Włosy są miękkie, puszyste, mam wrażenie, że zwiększyły swoją objętość, baaaardzo błyszczą i sa genialnie zwinięte :) Raczej na plus.

A Wy co wymyśliłyście? :)

czwartek, 13 sierpnia 2015

Przed wyjazdem na obóz - pielęgnacja na 100%

Zatem. Na całą noc nałożyłam olej macadamia.


Rano zmyłam go szamponem do włosów kręconych Yves Rocher (świeżo kupiony :D). Przez kilka minut masowałam włosy maską oliwkową Ziaji. Wystylizowałam je żelem lnianym i nałożyłam odżywkę Ziaji b/s do włosów zniszczonych (taka wilgotność mi nie służy) i zabezpieczyłam je jedwabiem Mariona. Gdy wyschły wgniotłam w nie piankę Milk shake i ponownie odrobinę odżywki.


Efekt? Włosy mięciutkie, błyszczące i puszyste. Jednak na drugi dzień powietrze zrobiło swoje, a ja nie chcę ich przeproteinować, więc poczekam aż temperatura trochę spadnie i może wtedy wrócą  do siebie ;) Oby...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów - Ujarzmianie po ostatniej wpadce

Jak wskazuje tytuł próbowałam odratować włosy, którym nie posłużył szampon Nivei. Na samym początku nałożyłam na dwie godziny balsam do ciała Vaseline z kakaem.


Po dwóch godzinach zmyłam go szamponem Radicala ze skrzypem polnym, po czym masowałam je przez kilka minut maską Kallosa - Milk. Spłukałam je płukanką octową w proporcji 2 łyżki octu jabłkowego na 0,5 litra wody. Dlaczego tak? Bo moje włosy bardzo łatwo łapią zapachy i na długo je zatrzymują i kiedyś przez 5 myć walczyłam z zapachem octu. Wystylizowałam je żelem lnianym i zabezpieczyłam końcówki jedwabiem Mariona, po czym zostawiłam do wyschnięcia. Potem ujarzmiłam moje maleńkie odstające włoski pianką Milk shake.


Kolor przekłamany przez słońce, ale skręt mi się podoba :) Włosy są miękkie, baaardzo błyszczące i mają ładną objętość. Muszę to jeszcze powtórzyć ;) Niestety na drugi dzień włosy dość mocno się z puszyły, a ja zaczynam dochodzić do wniosku, ze jednak nie pasuje im ten szampon :/

A jak minęła wasza niedziela? :)

sobota, 8 sierpnia 2015

Zapuszczanie i zagęszczanie rzęs na pomadkę :)

I znów pewnie wiele osób każe mi się postukać w głowę :D Ale taka jest prawda. Przeczytałam o tym na pewnym blogu i postanowiłam sprawdzić (zapomniałam nazwę bloga :/). Otóż na świecznik bierzemy pomadkę Alterry z rumiankiem i olejem rycynowym.


Pomadka jest koloru żółtego. Kosztuje ok. 6 zł. Ma raczej neutralny zapach. łatwo się rozprowadza i ślicznie podkreśla rzęsy.


Stosuję ją już jakiś czas. Efekty są! :D Rzęsy stały się dłuższe i przestał wypadać. Zagęściły się ładnie i odżywiły. Spotkałam się z różnymi opiniami odnośnie stosowania jej jako bazy pod tusz, ale mnie bardzo przypadła do gustu :) Na pewno się jeszcze pokuszę o kolejną ;)


środa, 5 sierpnia 2015

Mycie włosów po basenie - czyli co robię?

Jako, że wczoraj byłam na basenie temat jak najbardziej na czasie ;) A więc tak, od jakiegoś czasu po basenie zawsze odprawiam ten sam rytuał. Po rozczesaniu włosów na basenie (zaraz po wyjściu z wody), nakładam na nie oliwę z oliwek i włosy wysychają w ten sposób podczas drogi do domu :) Po powrocie myję włosy szamponem - obecnie jest to Radical ze skrzypem polnym - masuję je przez kilka minut maską Kallosa - Latte (kto by jej nie znał :D), po czym spłukuje zimną wodą i stylizuję żelem lnianym, a końcówki zabezpieczam jedwabiem Mariona. Włosy wysychają naturalnie, a oto efekt :)


Włosy są miękkie i jedwabiste w dotyku, a ponadto uzupełniają się składniki wypłukane przez chlor. Na zdjęciu włosy są zaraz po wyschnięciu, więc widać lekki puch, który znika u mnie po jakiejś godzinie + światło jest takie a nie inne :P

A Wy jak radzicie sobie z włosami po basenie? :)

wtorek, 4 sierpnia 2015

Ćwiczenia - START!

Mam zamiar wziąć się za siebie teraz, bo nadchodzący rok szkolny to będzie maraton.  Rozszerzenia, dodatkowy francuski, angielski i matematyka, a dodatkowo dostaję pod opiekę konia. Oj, będzie się działo. Dlatego ćwiczenia rozpoczynam teraz już na serio. 



To jest przykład tego co teraz robię, ale tych ćwiczeń jest dużo więcej ;) Za dwa tygodnie jadę na obóz, gdzie będę przez trzy godziny dziennie jeździła konno i wspinała się po górach, a do tego te ćwiczonka i ograniczenia słodyczy. Nie zrezygnuję z nich, bo tak jakbym miała zrezygnować z jazdy konnej czy oddychania - tak się nie da :P 

Mam nadzieję, że się przyłączycie i powalczycie o piękną sylwetkę :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Niedziela dla włosów - Prostota kluczem do celu

Moja niedziela wypadła w piątek (myję włosy co 4 dni), a jej głównym zadaniem było odżywienie włosów. Po prostowaniu włosów, którego dopuściłam się w środę musiałam je trochę odżywić. Zwłaszcza końcówki mi nie podziękowały. 


Wcześniej stylizowałam włosy gumą mojej mamy, co im nie wyszło na dobre, bo końcówki mocno przesuszyły się po alkoholu. Postanowiłam sięgnąć po sprawdzony sposób - jajko. Do żółtka dodałam odrobinę oleju macadamia, olejku rycynowego i odżywki Garniera Oil Repair3. Nałożyłam taką maseczkę na godzinę pod czepek i ręcznik. Następnie umyłam włosy szamponem Radicala ze skrzypem polnym, wystylizowałam je żelem lnianym  i zabezpieczyłam jedwabiem Mariona. 

Włosy były miękkie i puszyste, ale skręt niestety wyszedł tak, jak widzicie :/ Moim włosom totalnie nie odpowiada prostowanie. Mimo to są miękkie i jedwabiste w dotyku. Największym plusem wyprostowania kłaczków było to, że wiem już, że sięgają pasa, a gdy się falują to brakuje mi 4 cm :P

A wam jak minęła niedziela? :)

Mam ogromną prośbę, moglibyście tutaj kliknąć "like"? Jest to konkurs, gdzie można wygrać czaprak dla konia, a on bardzo mi się przyda. Z góry dziękuję <3: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1630355757204097&set=p.1630355757204097&type=1&theater