poniedziałek, 28 września 2015

Niedziela dla włosów - Czy włosy lubią róznorodne oczyszczanie?

Miałam nadrobić, ale weekend miałam równie intensywny, co cały tydzień a i ten nie będzie lepszy :/
Dlatego na szybko NDW.

Jako, że niedziela w moim wypadku był równie intensywna, co reszta tygodnia, to nie popisałam się :P


Pierwsze mysie wykonałam szamponem do włosów kręconych Rochera. Drugie odbyło się za pomocą balsamu Babuszki - aktywator wzrostu. 

Nałożyłam  na włosy maskę Kallosa - Milk (tak, wiem stare zdj, ale wszystko robię na szybko :P)   i masowałam nią włosy kilka minut. Zmyłam ją. Popsikałam skalp sprayem wspomagającym porost, a we włosy wtarłam odżywkę Ziaji. Wystylizowałam kłaczki mleczkiem Mariona i zabezpieczyłam jedwabiem Biovaxa. 

Gdy włosy podeschły wgniotłam w nie piankę Milk shake.

Efekt? Włosy są miękkie, odżywione, nawilżone i błyszczące, a nie utraciły przy tym objętości. Moje koleżanki nie mogą przestać mnie głaskać :D


Nie zwracajcie uwagi na kokardkę, z głupa ją założyłam :P 

A Wy jak spędziłyście niedzielę? :)

czwartek, 24 września 2015

Na szybko...

Jako, że w szkole ciągle mam jakieś kartkówki, to zaczyna mi brakować czasu do życia :P Dlatego dzisiaj na szybko, a jutro nadrobię...

Moje ciche aniołki <3





Uwielbiam i mocno tęsknię za koniórami - ale ludzie są jacy są. Kasa, kasa, kasa moi mili.

niedziela, 20 września 2015

Niedziela dla włosów - Loczki, loczki, loczki

W końcu po tygodniu umyłam głowę. Nareszcie! I do tego nie musiałam jej suszyć, bo prawie jestem  zdrowa :P Co tam ten katar i lekki kaszel. Ta niedziela pomogła mi trochę wyluzować po tym, jak dowiedziałam się, że okłamano mnie, w bardzo ważnej dla mnie sprawie. Muszę to jeszcze trochę potrawić.


Na 4 godziny przed myciem nałożyłam na skalp maskę drożdżową . Dlaczego tak? Bo moje włosy nie lubią masek nakładanych pod czepek po myciu, a chciałam, żeby maska zadziałała na porost :P Umyłam włosy szamponem Biały Jeleń z chlorofilem - wyrzuciłam pudełko - nałożyłam maską na włosy i masowałam je przez kilka minut. Spłukałam ją. Nałożyłam odżywkę Ziaji intensywna odbudowa.


Na skalp nałożyłam spray przeciw wypadaniu włosów z chili, wystylizowałam włosy mleczkiem Mariona  i zabezpieczyłam jedwabiem. 
Gdy włosy wyschły wgniotłam w nie piankę milk shake z proteinami mlecznymi.


No to teoretycznie są do pasa!

Włosy są miękkie, błyszczą - nawet mama w końcu mi powiedziała, że są po prostu zdrowe i błyszczące - ładnie się pokręciły. Jedynym minusem jest lekka sztywność, którą dostrzegłam po pewnym czasie, ale myślę, że minie :)

A Wam jak minęła niedziela? Co wymyśliłyście? :D

piątek, 18 września 2015

Moja Włosowa Historia - czyli o tym, jak zrehabilitowałam włosy :)

Zacznijmy od początku :) Urodziłam z dużą ilością kruczoczarnych włosów. Ja rosłam, a one razem ze mną. Były grube i gęste. Jednak w przedszkolu zażyczyłam sobie ścięcia włosów do ramion (głupie dziecko!). Pani fryzjerka bardzo chętnie na to przystała i nawet je lekko wycieniowała!


Moje włosy rosły sobie potem samodzielnie myte raz na tydzień, aż do komunii, kiedy podcięto mi końcówki. Znów żyły po swojemu, do czasu, gdy przed wyjazdem do Szkocji w wieku 13 lat zostały wycieniowane - rezultat był potworny [*].



Byle jak pocieniowane, ale nadal grube i gęste. Wraz ze swoimi 14 urodzinami poszły w dal lata zabawy i moje włosy. Ścięłam je do ramion - przynajmniej taki był zamiar. Okazało się, że gdy ciężar znikł, to włosy zaczęły się lekko kręcić i nie sięgały ramion, ale wtedy mi to nie przeszkadzało. Wtedy też zakupiłam mój pierwszy kosmetyk do włosów - serum do prostowania włosów. Na szczęście moja mama nie zgodziła się na prostownicę. Po pół roku stwierdziłam, że chcę mieć włosy do pasa i zaczęło się zapuszczanie.



Nie wiem nawet co spowodowało pogorszenie stanu moich włosów, bo przecież stosowałam odżywkę - Joanna zielona herbata i pokrzywa, niemniej jak widać na zdjęciu zimowym moje włosy były suche i spuszone, ale nadal gęste - jedyny +.

Prawdziwe pogorszenie nastąpiło w zeszłym roku. Najpierw straciłam tatę, a potem konia, którego dzierżawiłam. Stres i letnie słońce wykończyły moje włosy.


Obwód kucyka zmniejszył się dramatycznie, a włosy stały się sianem. Koleżanka dowiedziała się wtedy od fryzjerki, że można stosować odżywki dla koni u ludzi, ponieważ mają więcej keratyny i lepiej regenerują włosy. Łuski moich włosów się pozamykały, ale nadal były suche i przerzedzone. Nie dopuszczałam wtedy do siebie myśli, jak bardzo są zniszczone. Jednak zaczęłam używać szamponów bez SLS (Alterra - brzoskwinia i pszenica, Rocher - z owsem).


W listopadzie ścięłam włosy do łopatek, a fryzjerka dodatkowo użyła maski z olejkiem arganowym, który na chwile je uratował :P Wtedy uświadomiła mi także, że mam włosy kręcone i rozczesywanie ich dodatkowo je niszczy - olśnienie! Zaczęłam czytać o pielęgnacji włosów kręconych i fal. Dodatkowo zaczęłam je namiętnie olejować. Na pierwszy ogień poszedł olej słonecznikowy i rzepakowy, potem dołączył olejek łopianowy, który idealnie się sprawdził. Od dermatologa dostałam Cynek SR i wit. B6, żeby wewnętrznie powalczyć z wypadaniem. Używałam także Novoxidylu (szampon + tonik) oraz Jantara - niestety przetłuszczał mi włosy.

1. bez suszenia
2. po suszeniu

Włosy wyglądały lepiej, ale dalej mi czegoś brakowało. Na urodziny dostałam od siostry piankę z proteinami mlecznymi milk shake. Zaczęła ratować mi włosy. Ma dług wobec tego małego szaleńca <3


Włosy dziękowały za delikatne szampony (Alterra) i odżywki (m.in. Nivea Long Repair oraz Ziaja intensywnie nawilżająca). Porzuciłam Biosilik na rzecz Mariona i zabezpieczałam końcówki olejkami i jedwabiem tej firmy. Dodatkowo stosowałam ich 60 sek. maseczki z octem z malin (polecam: działanie + zapach, mmmmm). Włosy stylizowałam pianką z Sayoss'a. Przebiegałam przez kolejne kosmetyki i cały czas szukałam tego CZEGOŚ. Była to odżywka Joanny - len i rumianek. Myślę, że to ona najbardziej mi pomogła. Ona i olejowanie.


Nadszedł czas, kiedy zaczęłam stosować do stylizacji żel lniany :) Włosy były po nim miękkie i ładnie się zwijały, jednak brakowało mi animuszu, żeby go robić - myję włosy co 4 dni, a żel jest przydatny przez tydzień. łatwo wykalkulować ile razy go mogłam użyć. Do olejowania doszła oliwa z oliwek i olej lniany. To jemu zawdzięczam najwięcej. Wygładził, nawilżył i zregenerował moje włosy :)


Stosowanie olei, odżywek, właściwe traktowanie kręciołków i używanie  wcierek dawało spektakularne efekty. Najcudowniejszym co mnie spotkało, to wyznanie moje koleżanki z klasy, że lubi na lekcjach patrzeć na moje włosy :) To motywuje. W czasie roku szkolnego było wiele wpadek np. pokaz Feshion Teatr, kiedy włosiaki zostały poprzypinane szpilkami do kartonowej aureoli - masakra, ale mieliśmy 2 miejsce od jurorów i 1 od publiczności :D Wtedy odkryłam mleczko do stylizacji Mariona - mój obecny faworyt.


W wakacje postanowiłam dbać o włosy mocniej :) Kupiłam olejek macadamia, olej kokosowy i szamponetkę Joanny :P Jest to jedyna "farba" której nie boję się używać. Olejowanie przed każdym myciem i nakładanie filtrów na włosy, gdy byłam nad wodą bardzo pomagało. Mimo suszy w tym roku i masy słońca, moje włosy nie ucierpiały :) Na stałe zagościła też u mnie maska Kallosa -  Milk, która ratowała moje włosy po chlorze.


Moje włosy wyglądają teraz tak :) Kocham je, choć czasem w akcie desperacji mam ochotę chwycić za nożyczki. Żałuję utraty dawnej gęstości, ale walczę o jej odzyskanie. 

Podsumowanie (prawie całe zasoby):


Szampony: nie używam szamponów z SLS (ten Nivei to mojej siostry bardziej niż mój), a Radical się u mnie nie sprawdza
mogę polecić: Rocher - do włosów kręconych i owsiany, Alterra brzoskwinia i pszenica, Biały Jeleń z chlorofilem

Odżywki - polecam Joanna len i rumianek, Nivea long Repair, Ziaja intensywna odbudowa, Joanna do włosów kręconych oraz pianka milk shake

Maski - polecam: Kallos Milk, Ziaja oliwkowa, Babuszki Agafii drożdżowa

Wcierki:  Novoxidyl, Kawowa (własna produkcja), Babuszki spray przeciw wypadaniu włosów z chili

Stylizatory: Żel lniany, Mleczko do włosów kręconych Marion

Oleje: olej kokosowy, olej makadamia, olej lniany, olej łopianowy

 
 A Wy jak dbacie o włosy? Jakie kosmetyki możecie polecić? :)


wtorek, 15 września 2015

Paznokcie - 'ala' łapacze snów

Dzisiaj robimy sobie pazurki :D A oto czego użyłam:









+ wykałaczka i czarny lakier :)









Najpierw nałożyłam odżywkę do paznokci z Wibo - SOS weak nails (kocham <3), a następnie pomalowałam szponki beżowym lakierem z Wibo. 



Poczekałam, aż wyschnie i wykałaczką zanurzoną w czarnym lakierze namalowałam u podstawy paznokcia półkole. Następnie namalowałam w nim kreseczki, które miały za zadanie imitować nitki w kółku łapacza snów. Od nich pociągnęłam króciutkie linie. Na paznokciu zrobiłam soczyste kropki z czerwonego i turkusowego lakieru, które roztarłam za pomocą uciętego kawałeczka gąbki. Robiłam to poklepując cały paznokieć (ale ja tłumaczę :P). 

Gdy wszystko wyschło nałożyłam ostatnią warstwę - lakier z Wibo, który ma nadawać wygląd sztucznych paznokci :) 

Efekt pozostawiam Waszej ocenie -  moje koleżanki myślały, że byłam to u kogoś zrobić.

Ten brak wiary ;)






niedziela, 13 września 2015

Niedziela dla włosów - Gdy suszę suszarką...

Jako, że dopadło mnie chorubsko, to musiałam wysuszyć włosy - nie lubię tego. Zanim ciepłe powietrze przebije się przez wszystkie warstwy i zacznie suszyć, mijają lata. Ale jak mus, to mus.


Na skalp nałożyłam olej kokosowy - podgrzany - a na włosy Krem do rąk i paznokci z wiśnią japońską. Po godzinie zmyłam wszystko szamponem Nivei - diamond gloss. Niestety nałożyłam go tylko raz i włosy przy głowie wyglądają na lekko przytłuste. Włosy wystylizowałam mleczkiem Mariona i nałożyłam odżywkę Ziaji - intensywna odbudowa (mój hit!). Zabezpieczyłam je jedwabiem i wysuszyłam suszarką.


Włosy są miękkie, błyszczące, wygładzone i ładnie pachną :D Oprócz tej wpadki ze zbyt małą ilością szamponu, to jestem zadowolona :)


A tutaj porównanie - niemal równo rok temu moje włosy wyglądały tak, jak po lewej :P Wiem, koszmar. Jednak, po tym, jak w listopadzie 2014 ściełam je do łopatek, jest lepiej. Teraz brakuje mi 12 cm do bioder *.* Może uda mi się na urodzinki :D A od tego tygodnia ruszam z wcierkami, suplementami i olejowaniem - trzymajcie kciuki.

A jak minęła Wasza niedziela? :)

poniedziałek, 7 września 2015

Niedziela dla włosów - Czy nie poprzestać na odżywce i jedwabiu?

Temat minimalizmu, który korzystnie wpływa na moje włosy poruszałam już TU. Po ostatnim felernym myciu w ciągu tygodnia postanowiłam w niedzielę (która wypadła w sobotę, bo dręczyłam swoje ciało ćwiczeniami siłowymi - nadmiar energii :P) im odpuścić i poprzestać na podstawach.


Sklap umyłam szamponem Biały Jeleń z chlorofilem, a włosy na długości maską oliwkową z Ziaji. Wystylizowałam je Satynowym mleczkiem do włosów kręconych z Mariona, nałożyłam odrobinę odżywki i zabezpieczyłam jedwabiem. Na samym końcu skropiłam skórę głowy tonikiem Novoxidyl.


Włosy były mięciutkie, idealnie poskręcane, nawilżone i mięsiste. Zaczynam się zastanawiać, czy nie darować sobie eksperymentów, po których ratuję włosy, ale za chyba za bardzo to lubię :D


A Wy co myślicie o minimaliźmie? :) Jak wyglądała wasza niedziela? Wklejajcie linki, chętnie pooglądam i może coś zapożyczę :D