Moje Nati
Ja umyłam włosy wczoraj. Po oczyszczeniu ich szamponem jabłkowym Lida, nałożyłam na nie maskę Milk z Kallosa i wmasowywałam ją przez 5 minut. Potem zmyłam i wystylizowałam włosy mleczkiem z Mariona i kapką gumy mojej mamy (błąd!!!!!!!!!!!!). Zabezpieczyłam je jedwabiem Mariona i zostawiłam do wyschnięcia (nie mam zdjęcia, ale wyglądały mniej więcej tak jak na tym). A Nati mi je dzisiaj wyprostowała po zabezpieczeniu serum Mariona.
Nati umyła włosy szamponem z Garniera. Nałożyłam jej maskę Kallosa i masowałam przez 5 minut. Następnie spłukałam je i stylizowałam mleczkiem Mariona. Nałożyłam również olejek tej firmy - kokos i tamaru, i jedwab. Ugniatał je przez dziesięć minut, a potem pozwoliłyśmy im lekko podeschnąć. Następnie znów dodałam trochę mleczka, wgniotłam piankę z Welli i spryskałam olejkiem arganowym. Oto efekty :) Nati miała nadal trochę wilgotne.
Tu nie widać, ale moim włosom brakuje centymetra do pasa, gdy są wyprostowane! :D Nie przetarłam obiektywu i zdjęcia są lekko zamazane, ale koncepcja jest zachowana. Nati ma teraz mega miękkie włoski, a ja w końcu zobaczyłam długość swoich ;) Jedynym minusem są końcówki, które przesuszyła wczoraj guma (na drugim miejscu miała alkohol). Ale po wmasowaniu w nie oleju i z psikaniu odżywką jest lepiej ;) Po myciu powinny wrócić do stanu przed użyciem tego feleru, a na razie piją olej ;)
Przecierałam ekran w telefonie bo myślałam że ta mgła na fotkach to u mnie:) Obie macie ładne włosy ale Twoje loki powalają blogosfere na kolana:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :* Mgiełka to niestety aparat, chyba trzeba będzie go ogarnąć :P
Usuń