Każda z nas kręconowłosych przeszła kiedyś przez etap totalnej załamki, kiedy na drugi dzień po myciu zobaczyła swój skręt. Przybliżę Wam teraz szybko 3 sposoby, które stosuję na odzyskanie skrętu ;)
Wpis podzielony będzie na 3 podpunkty, w zależności od siły straconego skrętu ;)
1. "O mój Boże! Wszystko stracone!"
W takim wypadku moczę włosy od ucha w dół, osuszam ręcznikiem i wmasowuję w nie odżywkę, a następnie stylizuję mleczkiem Mariona - zwykle kręciołki wysychają do mojego wyjścia z domu ;)
2. "No dobra, może je jeszcze uratuję..."
W takim wypadku wystarczy pochylić głowę w dół, spryskać obficie odżywką w spray'u (u mnie jest to najczęściej Gliss Kur, bo ma ładny zapach - jak perfumy), a następnie stylizuję włosy. Kiedy już jestem zadowolona ze skrętu, przygładzam włosy i wychodzę z domu ;)
3. "Uff, tym razem pójdzie gładko"
Czyli moja opcja na co dzień ;) Polega ona na roztarciu w dłoniach odrobiny odżywki b/s i wmasowaniu jej we włosy, żeby przygładzić bardziej odstające włoski i zlikwidować mały puch po wstaniu ;)
Ta da! Oto jak zajmuję się włosami. Są to szybkie sposoby, które nie raz ratowały mi skórę. Mam nadzieję, że wpis się komuś przyda.
A Wy jak sobie radzicie z loczkami? Chętnie wypróbuję, któryś z waszych sposobów :)
U mnie jest praktycznie tak samo :D I używamy tego samego sprayu <3
OdpowiedzUsuń